Cudne, małostkowe, skrywane.
Uwolnione dziczeją.
Łamią żebra, skraplają skronie.
Arytmią tańczy serce
co je bólem napawa dziwna siła młodzieńcza.
Płaszczyzna obca,
choć dawno poznana.
Drgawką wejdź we mnie
pozostań jak najdłużej.
sobota, 24 listopada 2012
niedziela, 16 września 2012
wtorek, 22 maja 2012
prochowiec
czarny prochowiec
zawisnął
swobodny kształtem
czarnym prochowcem
okryj mnie całą
skoro w tym smutku
widzisz me ciało
czarnemu prochowcu
powierz języki
najsłodsze kłamstwa
małe intrygi
kieszenie mu wypchaj
słowa ołowiem
niech pieszczą
niszczą
łagodzą dłonie
wtorek, 1 maja 2012
Widzowie
Patrzcie
na tę ladacznicę!
Jak
gubi kroki bezwstydnie.
I
z Tym i z Tamtym
I
z Nimi wszystkimi.
Jednym
pociągnięciem,
ruchem
zbyt kobiecym - oswaja.
Manierą
taką,
co
do dam manier nie należy.
Nie
przystaje nawet.
Umywa
ręce potem z tych wszystkich nieprawości.
Nieprzyzwoitości
jednym ruchem zmywa.
Jest
taka obojętna,
niewstydliwa.
Kochankowie
Tańczymy
walca, tango, życie.
Trochę
porysowany ten parkiet.
Setki
sęków wpatrzonych w nas,
wystawiają
na próbę naszą godność.
Tysiące
wlepionych, sękatych oczu,
bezczelnych
ślipi.
Świdrują
we mnie,
przeszywają
mnie.
I
nas.
Nieporadnie
depczemy sobie po piętach,
odciski
niebolesne, wieczne.
Kiedy
już będzie cicho,
kiedy
wszystko umilknie
Ty
wypomnisz mi tę ciszę, zbyt głośną chyba.
Raz
po raz,
raz
po raz,
raz
po koniec,
raz
po kres. sobota, 14 kwietnia 2012
bezsensowne
Bezsensowne dni i noce
bezsensowna ja.
Skóra nie oddycha
zipią skrzela rybie
łuską szczęścia mi migocze
serce wielorybie.
wtorek, 3 kwietnia 2012
" Tradycja to piękno, które chronimy, a nie węzy, które nas krępują. "
Projekt Śląski Ulisses jest fotograficznym zapisem wędrówek po ulicach miast współczesnego Górnego Śląska, przede wszystkim po osiedlach górniczych, które powoli odchodzą do przeszłości. Zdaniem autorki zdjęć, Śląsk - w swoim bogactwie, różnorodności i kontrastowości - kryje obrazy podobne do tych, jakie jawiły się bohaterowi osadzonej
w realiach Dublina powieści Jamesa Joyce`a. Sposób w jaki napisał Ulissesa stał się dla artystki kanwą i inspiracją do sfotografowania Śląska. Celem natomiast było zredukowanie obrazu fotograficznego do zwykłej codzienności, gdzie życie toczy się od poranka do późnej nocy i jest miniaturą ludzkiego bytu. Autorka zrywa z konwencjonalnymi przedstawieniami Śląska; wykracza poza ramy fotografii dokumentalnej czy reporterskiej. Historię Śląska opowiada prostymi, codziennymi obrazami, które kontrastują z impresjonistyczną formą fotografii.
Wbrew futurystycznemu przekonaniu, tradycja, a tym bardziej jej niekonwencjonalna odsłona nie musi nas uwsteczniać.
Wręcz przeciwnie, staje się motorem napędzającym wyobraźnię, by jeszcze raz poznać to co doskonale nam znane.
Wręcz przeciwnie, staje się motorem napędzającym wyobraźnię, by jeszcze raz poznać to co doskonale nam znane.
Świat symboli najdosadniej oddaje rzeczywistość. Wrysowuje w swe ponadczasowe ramy szczyptę lekceważonej codzienności.
Bez zbędnego owijania w bawełnę możemy przekonać się ile śląskości pozostało w Śląsku.
Ile odeszło wraz z przyjściem metropolizacji, a ile ukryło się pod kurtyną dziedzictwa.
Wystawa odbywa się w ramach obchodów 5-lecia Ronda Sztuki.
Przekonaj się sam.
czwartek, 22 marca 2012
dekadentyzm
Jak brud pod paznokciem,
tak siedzi w nas myśl wczorajsza,
myśl z tych przeklętych,
myśli, że wszystko już wymyślone,
myśl była i już jej nie ma,
nie ma bo w zarodku bytu zaginęła.
Woda jej siostrą, w parze niestrudzone
zmieszały się w toń jednaką i chlup na podłogę.
Spadając z rozmachem rozmyły wątpliwości
co do jutra trzymanego w wielkiej niepewności.
środa, 7 marca 2012
Nihilizm egzystencjalny chorobą XXI wieku.
Tyle
ciekawych pomysłów kłębi się w Twojej głowie, a Ty co zrobisz?
- Nic. Tyle dalekosiężnych planów, miejsc, do których chciałbyś
dotrzeć, rzeczy, które pragniesz posiąść, sportów, które
chciałbyś uprawiać, marzeń do spełnienia, osób do poznania i
słów do wypowiedzenia.
A może wiersze...może
zaczniesz pisać wiersze? - Nie..cóż mądrego miałbym tam napisać.
Nihilizm
egzystencjalny czyli śmiertelna choroba XXI wieku.
Coraz częściej
przedkładamy słodkie lenistwo nad własne ambicje. Siedząc
rozparci w fotelu czekamy tylko, aż majestat życia uchyli bramy
swego królestwa. My wtargniemy tam
z przyswajanym od dawna
niedbalstwem czekając na tacę pełną dobrodziejstw.
Skoro tak, zadajmy sobie
pytanie, ile w tym wszystkim jest lenistwa, a ile egzystencjalnego
zatracenia?
Jest zwyczajne, niedzielne
popołudnie, w wyblakłym świetle reflektorów nonszalancko
prezentujesz swe zwiotczałe ciało na skrawku wersalki, w ręku
trzymając skondensowany świat.
Zaczynamy! Klik – kanał
pierwszy
Jesteś w domu Państwa
Iksińskich, napawasz się aromatycznym zapachem grochówki,
popijając szklanką kompotu.
Klik – kanał drugi
Zastanawiasz się w jakim
samochodzie poczujesz się jak młody Bóg. Porsche, Jeep czy może
Ferrari? - Z Ferrari będzie mi do twarzy, fajnie mieć taką brykę!
Klik – kanał trzeci
Pablito z grymasem na
twarzy wyznaje Jowicie, że to Erudyta będzie matką jego dzieci.
Jowita
w spazmach rozpaczy
zadźgała ukochanego kuchennym nożem. - och....miłość w
dzisiejszych czasach nie istnieje.
Klik – kanał czwarty
Meksyk, Senegal, Gambia,
Peru, Madagaskar. Bose stopy Cejrowskiego przemierzają świat wzdłuż
i wszerz. Zrogowaciałe pięty, niczym skóra nosorożca zasługują
na miejsce w Alei Gwiazd.
Klik – cholera ! Zepsuł
się !
Czarna
rozpacz, beznadzieja, depresja. Przeklęty los zanosząc się
szyderczym śmiechem odebrał Ci jedyną życiową przyjemność,
zamknął okno na świat. Zaczyna się skanowanie
i hierarchizowanie potrzeb.
Na starcie odrzucamy marzenia i plany na przyszłość – bo za dużo
roboty. Następne skazane na porażkę to podróże i dobra
materialne – zdecydowanie zbyt drogie przedsięwzięcie. A Wy
drodzy przyjaciele? Wprawdzie jesteście, ale czy wasza codzienność
jest równie atrakcyjna jak życie Pablita i Jowity...
Leżąc z brzuchem do góry,
świadomie odcinając się od dobrodziejstw świata budujemy wokół
siebie potężny mur, wyścielony folią bąbelkową by nie
zwariować. Trzymamy gardę, bronimy się przed wszystkim co choć
trochę odbiega od standardów dotychczasowego życia. W bezpiecznej
pozycji jesteśmy widzami, którzy z ukrycia podglądają cudze
wzloty i upadki.
Wyprana
w Vizirze rzeczywistość, usystematyzowany harmonogram dnia,
monotonia,
aż w końcu zwyczajne
nicmisięniechce z czasem
przeradzające się w nihilizm egzystencjalny.
Choroba XXI wieku zastawia
zgliszcza po płonących entuzjazmem sercach. Chcąc pokonać
ślamazarną bestię musimy odnaleźć antidotum w samym sobie.
Pokazać, że Nasze życie jest bardziej ekscytujące niż dola
Pablita i Jowity.
poniedziałek, 5 marca 2012
NIE JARA MNIE BLOGOWANIE!
Dajcie mi proszę starą maszynę do pisania, filiżankę czarnej kawy i papierosa. Wtedy być może palce same zaczną wystukiwać rytmicznie słowa. Miliony blogów na świecie, miliardy permanentnie utrwalonych słów, wyrażonych opinii, odkrytych myśli, żelaznych postaw. Odważni z nich ludzie.Przecież słowa to odpowiedzialność, niezależnie od formy w jakiej dane jest im zaistnieć - są cholerną odpowiedzialnością! Widać jestem tchórzem, skoro bronię się przed obnażaniem myśli w takiej formie.W formie, która pozbawiona magii pisania zawładnęła internetowym światem. Jeszcze przed dotknięciem klawiatury czuję, że wszystkie myśli już dawno poszły się kochać. Może jest to kwestia konserwatywnej natury, a może lęku przed odpowiedzialnością słowa, nie wiem. Mimo swoistego lęku towarzyszącemu każdej nowości, z którą dane jest nam się zmierzyć spróbuję przemycić tu kawałek swojego świata. (:
Subskrybuj:
Posty (Atom)